środa, 22 lipca 2009

Gps

Koniec GPS?
autorem artykułu jest Adrian Gamrot
Medialną burzę wywołał raport Amerykańskiego Rządowego Biura Obrachunkowego (GAO) z 30 kwietnia tego roku. Czytamy w nim alarmujące wieści, iż już w przyszłym roku działanie systemu GPS może zostać poważnie zaburzone. Jednak czy rzeczywiście mamy powody do paniki?
Amerykański system nawigacji satelitarnej zrobił w ostatnich latach niesamowitą karierę. Na popularyzację odbiorników GPS niewątpliwy wpływ miał spadek ich cen, dzięki czemu przeciętny Kowalski mógł pozwolić sobie na zakup takiego urządzenia. Nawigacja powoli staje się częścią standardowego wyposażenia każdego samochodu. Do tego pojawiły się telefony komórkowe wyposażone w odbiornik GPS, co sprawiło, że już niemal każdy miał z tym systemem bezpośrednią styczność. Nawigacja staje się nieodłącznym elementem naszej codzienności. Czy to się może zmienić?
Raport GAO wskazuje na opóźnienia w realizacji wartego, bagatela ponad 2 miliardy dolarów programu naprawczego. W planach pierwsze satelity miały zostać wymienione już w 2007 roku, jednak nie udał się tego uczynić do dziś. Raport zawiera również ostrzeżenie, że jeżeli Amerykańskie Siły Powietrzne nie podejmą odpowiednich działań, to już w 2010 roku wysłużone satelity zaczną opuszczać swoją orbitę. Co ciekawe przewidziany przez konstruktorów czas eksploatacji satelitów wynosi 10-11 lat, a niektóre z nich spędziły w przestrzeni już ponad 20 lat.
Czy grozi nam krach nawigacji satelitarnej?
Mimo, że GAO stwierdziła, że nie jest pewne, czy siły powietrzne będą w stanie wystrzelić nowe satelity na czas i zapewnić ciągłość usług komunikacyjnych to warto wziąć pod uwagę fakt, że korzystanie z systemu GPS jest coraz bardziej popularne. Światowy rynek GPS w 2013 roku osiągnie liczbę 900 milionów sprzedanych urządzeń. Systemu używa wojsko, geodeci, transport oraz zwykli ludzie.
Duży odsetek użytkowników znajduje się na terenie samych Stanów Zjednoczonych. Czy rząd USA ma zamiar zostawić swoich wyborców z niczym? Czy jest możliwe, że przez opieszałość urzędników czy niesolidność podwykonawców tak przydatny i użyteczny system przestanie działać? Czy ktokolwiek może przypuszczać, że taka potęga militarna jak Stany Zjednoczone może sobie pozwolić, żeby z dnia na dzień może zostać pozbawiona systemu nawigacyjnemu? Spowodowałoby to paraliż całej armii. Żadna rakieta nie trafiła by w cel, samoloty miałyby problemy z dotarciem na lotnisko. Otóż nie. Amerykanie zrobią wszystko, by system pracował bez zakłóceń. Start rakiet z nowymi satelitami przewidziany jest na listopad bieżącego roku.
Co prawda GPS ma konkurencję w postaci rosyjskiego Glonass-u, europejskiego Galileo, czy chińskiego Compass-u, jednak nie sądzę żeby te systemy osiągnęły pełną funkcjonalność i pokrycie całego globu wcześniej niż w 2013 roku. Nie wydaje mi się również, żeby Amerykanie zgotowali nam i sobie 3 lata „ciemności” nawigacyjnej.
Wniosek jest prosty. GPS musi działać. Amerykański rząd wie o tym najlepiej, dlatego woli dmuchać na zimne i alarmuje póki jest na to czas. Oczywiście pewności nigdy nie ma. Dlatego może warto zainteresować się odbiornikami odbierającymi sygnały zarówno amerykańskich, jak i rosyjskich satelitów (więcej tutaj) i być gotowym na każdą ewentualność?
Źródło: www.gao.gov

--
Autor artykułu jest redaktorem naczelnym serwisu goGPS, w którym zbierana jest cała dostępna wiedza o nawigacji satelitarnej.
goGPS - nawigacja dla Ciebie
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 20 lipca 2009

Sygnały

"Sygnały" jako wydajna forma komunikacji


Żyjemy w czasach, w których komunikacja między ludźmi jest tak prosta jak nigdy dotąd. Najpopularniejszym medium, urządzeniem, które daje możliwość komunikacji jest telefon komórkowy. Niemal każdy posiada komórkę. Możemy w każdej chwili i w każdym miejscu do siebie zadzwonić albo wysłać wiadomość SMS. Ale czy tylko? Telefon jest wykorzystywany jeszcze inaczej.

Gdy kupiłem sobie pierwszy telefon komórkowy ok. roku 2001, bardzo popularne było tzw. puszczanie „sygnałów”, „strzałek”,a nawet „wędek”. Takie zastosowanie telefonu wciąż jest powszechne (mimo coraz tańszych połączeń). Wydaje się zjawiskiem międzynarodowym; w języku angielskim jest to „beeping”, „flashing” albo „missed calling”, w hiszpańskim „llamadas pérdidas”, a np. w Indonezji występuje „memancing”. Puszczenie sygnału to po prostu wybranie numeru telefonu komórkowego drugiej osoby i rozłączenie się zanim ta druga osoba zdąży odebrać. Jeżeli numer dzwoniącego jest zapisany w telefonie adresata, to wyświetli się u niego na liście nieodebranych połączeń. Nieodebrane połączenie często jest zamierzone. Dzwoniący wysyła komunikat, nie mówiąc i nie pisząc ani słowa i co więcej, za darmo.


Dla większości osób czytających ten tekst nie jest to nic nowego i nadzwyczajnego, bo puszczanie sygnałów jest codzienną praktyką.Pomyślałem jednak, że w opracowaniach dotyczących komunikacji w zasadzie nie wspomina się tego aspektu. Mimo że, w swej naturze, jest to bardzo prymitywny sposób, to rządzi się często rozbudowanymi zasadami. Jak każda forma komunikacji, również puszczanie sygnałów podporządkowane jest pewnym regułom. Można mówić o trzech podstawowych rodzajach „sygnałów”:


-- Prośba o oddzwonienie – jeżeli nie mamy wystarczających środków na koncie (zwłaszcza w przypadku telefonów na kartę);


-- sygnały o ustalonym znaczeniu – stanowią one swego rodzaju kod. Ich znaczenie zazwyczaj jest wcześniej ustalone przez nadawcę i odbiorcę, np. puszczenie sygnału może oznaczać, że już możemy się spotkać;


-- sygnały podtrzymujące relacje – przeważnie popuszczeniu takiego sygnału, nie oczekujemy żadnej reakcji drugiej strony (choć uprzejme jest „odpuszczenie” sygnału). Służą one podtrzymaniu kontaktu, mają na celu pokazanie, że pamiętamy o drugiej osobie. Wydają się być najpopularniejsze wśród nastolatków, ze względu na swoją ekonomiczność. W ten sposób można za darmo powiedzieć „cześć”, „dobranoc”…


Ponadto można wyodrębnić kilka zasad wykonywania owych nieodebranych połączeń. Myślę, że te podstawowe to:


-- Sygnał będący prośbą o oddzwonienie powinien być puszczony osobie mającej więcej pieniędzy niż my;


-- powinien być także kierowany tylko do przyjaciół i rodziny, gdy skończą się nam„minuty”;


-- nie puszcza się sygnałów osobom, do których to my mamy jakiś interes;


-- i, co ważne, nie można puszczać sygnałów zbyt często.


Jak już podkreślałem, nie pretenduję do miana odkrywcy czegoś nowego. Moim jedynym celem było krótkie scharakteryzowanie komunikacji za pomocą nieodebranych połączeń, zebranie i usystematyzowanie zasad nią rządzących. Telefony komórkowe przejęły funkcję pagerów, których historia była krótka. A jak długo będzie popularna „komunikacja sygnałami”? Wszystko zależy od rozwoju rynku telekomunikacyjnego…






o Autorze


filolog i lingwista




Artykuł pochodzi z serwisu Albercik.pl - darmowe artykuły na WWW

interesujące blogi

apple